Dedykacja dla Emily😘
...
Wyparuję się w jego osobę jakby nie było świata poza nim
Powoli zaczął się zbliżać, lecz ja musiałam to wszytko zepsuć
- Przepraszam - zrobiłam krok w tył wachajac się
- Nie to ja... - nie kończy ponieważ przerywam mu
- Nie Leon skończ, nic się nie stało - burcze wpłacając swój wzrok w płytę betonową
Ta... jakbyś nie przerwała tego to by się stało
Ja nie mogę!
O czym ja teraz myślę?!
- To... Mogę...? - pyta z nadzieją
- Tak możesz, pojadę z tobą - ulegam, widzę szczęście na twarzy chłopaka
Tak naprawdę już dalej bym nie doszła w tych szpilkach, moje kostki są strasznie obolałe tak że ledwie stoję na nogach
Jedziemy w ciszy dopóki widzę zakłopotanie na jego twarzy
- Coś się stało - pytam po chwili, kiwa twierdząco głową i pokazuję że jesteśmy już pod domem
- No to... dzięki - posyłam mu blady uśmiech
- Ta...
Stoję pod drzwiami domu próbuje je otworzyć lecz na nic
- Federico zabrał Ludmiłę na randkę - słyszę z jego strony
Serio siostra?! Nawet teraz musisz mi to robić?!
- Może wejdziesz, bo chyba nie będziesz stała parę godzin pod drzwiami? - znów słyszę ten cudowny głos należący do Verdas'a
- Chyba nic innego mi nie pozostaje - śmieje się
- To zapraszam - gestem ręki zaprasza mnie do swojej willi
Wchodząc oblewa mnie woń jego pięknych perfum Guess, uwielbiam ten zapach jest sportowy ale zarazem elegancki , zapach nie jest tak bardzo intensywny iż można stwierdzić że wylał na siebie całą butelkę perfumy
Przymykam delikatnie powieki i napawam się tym wspaniałym zapachem
Heyy...
Dawno mnie nie było 😶😳😳
Wiem, przepraszam!
Ale miałam w domu remonty i takie tam i jescze SZKOŁA 😢😢
Ja już mam szczerze dość😥😥😤
Za duże tego😢
Ale mam nadzieję że ktoś tu jest 😊😧
Więc rozdziały będą pojawiać się w środy piątki i w niedziele
Zapraszam do komentowania ⬇⬇
Buziam😘😚
Tila❤
czwartek, 17 listopada 2016
niedziela, 23 października 2016
Rozdział 7 "Proszę"
Dedykacja dla Eva Eva
- Violetta idziemy - czuję na swoim nadgarstku dłoń Christiana
- Ona z tobą nigdzie nie idzie! - Leon wyrywa moją dłoń z ręki Christiana
Odwracam się i widzę że oczy Leona przybrały ciemnego koloru, a na jego szyi zaczęła pulsować żyła
Jak on słodko wygląda gdy się denerwuje...
Nie Violka STOP!
(To niżej już ma być normalną czcionką)
- A co ty masz do tego?! - krzyczy
- Vilu idziemy - chwyta mnie za rękę i ciągnie w stronę wyjścia
Po chwili czuję na swoim ramieniu dłoń, która z niesamowitą siłą odwraca mnie w drugą stronę
- Nigdzie nie idziesz zostajesz ze mną! - warczy w moją stronę
- Zostawcie mnie wszyscy! - krzyczę po czym wybiegam na zewnątrz
Biegnąc po moich policzkach zaczynają toczyć się łzy odbijające się o chodnik
W końcu przestaje wiedząc że jestem w odpowiedniej odległości od tamtego miejsca
- Dlaczego ja mam zawsze takiego pecha? - mówię do siebię dławiąc się łzami
Koło mnie zjawia się czarne BMW E90
Szyba się odsuwa i widzę smutną twarz Leona
- Vilu wsiadaj, bo zamarzniesz - prosi szatan
Faktycznie na mojej skórze pojawiła się "gęsia skórka" i cała się trzęse
- Nie! Daj mi spokój - warczę
- Vilu proszę - widzę na jego twarzy smutek, niepokój?
Ktoś się mną interesuje?
Wow!
- Nie Leon, to ja proszę - przyśpieszam kroku żeby jak najszybszej znaleźć się w domu
Nie chcę teraz z nikim rozmawiać
Znowu tego przeżywać
Szatyn zatrzymuje auto i wybiega z niego nie zamykając drzwi, chwyta mnie za nadgarstek i podciąga tak że odbijam się o jego umięśnioną klatkę piersiową, czuję woń jego cholernie drogich perfum od Prady
No tak przecież to Leon Verdas gwiazda Popu!
Pieniądze to dla niego nie problem
- Vilu proszę Cię - błaga unosząc mój podbródek do góry także widzi moje zapłakane oczy
- Leon ale ja... - nie kończę bo przerywa mi jego palcem który znalazł się na moich ustach
...
Hejooo
Tak otooo jest rozdział siódmy!
Jej!
Vilu ucieka przypomina jej się nieprzyjemna przeszłość
Co się wydarzyło w przeszłości?
Dowiecie się w odpowiednim czasie
Buziam😘
Tila
- Violetta idziemy - czuję na swoim nadgarstku dłoń Christiana
- Ona z tobą nigdzie nie idzie! - Leon wyrywa moją dłoń z ręki Christiana
Odwracam się i widzę że oczy Leona przybrały ciemnego koloru, a na jego szyi zaczęła pulsować żyła
Jak on słodko wygląda gdy się denerwuje...
Nie Violka STOP!
(To niżej już ma być normalną czcionką)
- A co ty masz do tego?! - krzyczy
- Vilu idziemy - chwyta mnie za rękę i ciągnie w stronę wyjścia
Po chwili czuję na swoim ramieniu dłoń, która z niesamowitą siłą odwraca mnie w drugą stronę
- Nigdzie nie idziesz zostajesz ze mną! - warczy w moją stronę
- Zostawcie mnie wszyscy! - krzyczę po czym wybiegam na zewnątrz
Biegnąc po moich policzkach zaczynają toczyć się łzy odbijające się o chodnik
W końcu przestaje wiedząc że jestem w odpowiedniej odległości od tamtego miejsca
- Dlaczego ja mam zawsze takiego pecha? - mówię do siebię dławiąc się łzami
Koło mnie zjawia się czarne BMW E90
Szyba się odsuwa i widzę smutną twarz Leona
- Vilu wsiadaj, bo zamarzniesz - prosi szatan
Faktycznie na mojej skórze pojawiła się "gęsia skórka" i cała się trzęse
- Nie! Daj mi spokój - warczę
- Vilu proszę - widzę na jego twarzy smutek, niepokój?
Ktoś się mną interesuje?
Wow!
- Nie Leon, to ja proszę - przyśpieszam kroku żeby jak najszybszej znaleźć się w domu
Nie chcę teraz z nikim rozmawiać
Znowu tego przeżywać
Szatyn zatrzymuje auto i wybiega z niego nie zamykając drzwi, chwyta mnie za nadgarstek i podciąga tak że odbijam się o jego umięśnioną klatkę piersiową, czuję woń jego cholernie drogich perfum od Prady
No tak przecież to Leon Verdas gwiazda Popu!
Pieniądze to dla niego nie problem
- Vilu proszę Cię - błaga unosząc mój podbródek do góry także widzi moje zapłakane oczy
- Leon ale ja... - nie kończę bo przerywa mi jego palcem który znalazł się na moich ustach
...
Hejooo
Tak otooo jest rozdział siódmy!
Jej!
Vilu ucieka przypomina jej się nieprzyjemna przeszłość
Co się wydarzyło w przeszłości?
Dowiecie się w odpowiednim czasie
Buziam😘
Tila
środa, 12 października 2016
Rozdział 6 "Mecz"
Dedykacja dla Szalonaa
Zapraszam was również na mojego poprzedniego bloga KLIK
Ostatni raz przejeżdżam złotą szminką po ustach, jeszcze poprawiam moją czarną sukienkę od Channel, która sięga mi do kolan
-I gotowe-myślę
Patrzę za zegar, wiszący nad moim łóżkiem, uświadamiam sobie że zaraz usłyszę pukanie do drzwi
Schodzę na dół a tam już czeka na mnie Lu
-Ślicznie wyglądasz-jej komplement wywołuje na mojej twarzy pojawiają się rumieńce
Szybko podążam w jej stronę i wtulam się jak w misia
Jednak po chwili słyszę pukanie do drzwi
Podchodzę otwieram a w nich stoi Christopher
Patrzę na niego że zdziwieniem, ponieważ jest ubrany w luźny dres a do tego ciemne dżinsy
Witamy się buziakiem w policzek i wchodzimy
Po jego wyglądzie sądzę że nie będzie to kolacja przy świecach
Dojeżdżamy na miejsce, blondyn okrąża auto,
otwiera drzwi, wystawia rękę, którą chwytam
Rozglądam się i orientuję się że jesteśmy na parkingu stadionu
-Yyy... Możesz mi powiedzieć gdzie idziemy?-pytam zdezorientowana
-Jak to gdzie, na mecz!-śmieje się, na co odpowiadam mu sztucznym uśmiechem
-I według Ciebie to jest randka?
-No... tak, a co?-odpowiada zmieszany
-Nie nic-patrzę się na niego i szczerze jak idiotka
-No to chodźmy-ciągnie mnie za rękę w stronę głównego wejścia
Przechodząc przez pomieszczenie główne czuję woń alkoholu, co skutkuje że jest mi nie dobrze
Super wiedziałam, no bo jakim cudem mógłby być to normalny chłopak?
Tak, do Castillo ma zawsze pecha w związkach
Mój były zdradziła mnie na lewo i prawo
Poprzedni tak samo
A ten?!
Według niego romantyczna randka to jest oglądanie meczu
Moje przemyślenia przerywa sprzedawca orzeszków, właśnie dlatego nienawidzę chodzić na mecze
-Orzeszki! Orzeszki! Orzeszki!-w końcu nie wytrzymuje i drę się jak idiotka
-Człowieku pojmij że nikt nie chce tych zasranych orzeszków!-zdziwiony chłopak odchodzi a ja spowrotem siadam na swoje miejsce, powodując się że każdy się na mnie patrzy
-Hey Vilu, pójdziesz i przyniesiesz mi piwo?
Ta jasne i tak nie mam nic do robory-chłopak olpodaje mi drobne a ja podążam w stronę budki
-Hey lala coś ty się tak wystawiła, to nie rewia mody-ignoruje docinki i idę dalej
Z zakupionym napojem chcę wrócić na miejsce lecz przeszkadza mi w tym umiensniony tors na, którego wylewam zawartość palastikowego kubka
-Najmocniej Pana przepraszam, to było niechcący - pocieram chusteczką plamę
-Spokojnie, nic się nie stało-uspokaja mnie mężczyzna śmiejąc się
-Ale...-podnoszę głowę i widzę Leona?!
Co on tu robi?!
Super, jescze jego mi tu brakowało
-Violetta?! Co ty tu robisz?!-to samo pytanie mogę zadać tobie
-Ja... Yyy... Jestem na randce-wypalam bez chwili zastanowienia
Idiotka!
-Na meczu, w takim stroju ?-śmieje się, patrząc na mój ubiór
-Szczere mówiąc wyglądasz cudownie-moje poliki zaczynają przybierać różowego koloru
-Violetta? Ileż można kupować jedno piwo-ocho kłopoty nadchodzą
-Przepraszam że się wtrącam, ale jesteś z dziewczyną na randce i każesz jej przynosić piwo?-serio Leon? Jeszcze ty?
-A ty tak wogule kim jesteś ?!
-Leon, przyjaciel Violetty-uśmiecha się zwycięsko do Chrisa
Hey!
Tak oto tak głupi rozdział
Zostawię to bez komentarza...
Zapraszam was również na mojego poprzedniego bloga KLIK
Ostatni raz przejeżdżam złotą szminką po ustach, jeszcze poprawiam moją czarną sukienkę od Channel, która sięga mi do kolan
-I gotowe-myślę
Patrzę za zegar, wiszący nad moim łóżkiem, uświadamiam sobie że zaraz usłyszę pukanie do drzwi
Schodzę na dół a tam już czeka na mnie Lu
-Ślicznie wyglądasz-jej komplement wywołuje na mojej twarzy pojawiają się rumieńce
Szybko podążam w jej stronę i wtulam się jak w misia
Jednak po chwili słyszę pukanie do drzwi
Podchodzę otwieram a w nich stoi Christopher
Patrzę na niego że zdziwieniem, ponieważ jest ubrany w luźny dres a do tego ciemne dżinsy
Witamy się buziakiem w policzek i wchodzimy
Po jego wyglądzie sądzę że nie będzie to kolacja przy świecach
Dojeżdżamy na miejsce, blondyn okrąża auto,
otwiera drzwi, wystawia rękę, którą chwytam
Rozglądam się i orientuję się że jesteśmy na parkingu stadionu
-Yyy... Możesz mi powiedzieć gdzie idziemy?-pytam zdezorientowana
-Jak to gdzie, na mecz!-śmieje się, na co odpowiadam mu sztucznym uśmiechem
-I według Ciebie to jest randka?
-No... tak, a co?-odpowiada zmieszany
-Nie nic-patrzę się na niego i szczerze jak idiotka
-No to chodźmy-ciągnie mnie za rękę w stronę głównego wejścia
Przechodząc przez pomieszczenie główne czuję woń alkoholu, co skutkuje że jest mi nie dobrze
Super wiedziałam, no bo jakim cudem mógłby być to normalny chłopak?
Tak, do Castillo ma zawsze pecha w związkach
Mój były zdradziła mnie na lewo i prawo
Poprzedni tak samo
A ten?!
Według niego romantyczna randka to jest oglądanie meczu
Moje przemyślenia przerywa sprzedawca orzeszków, właśnie dlatego nienawidzę chodzić na mecze
-Orzeszki! Orzeszki! Orzeszki!-w końcu nie wytrzymuje i drę się jak idiotka
-Człowieku pojmij że nikt nie chce tych zasranych orzeszków!-zdziwiony chłopak odchodzi a ja spowrotem siadam na swoje miejsce, powodując się że każdy się na mnie patrzy
-Hey Vilu, pójdziesz i przyniesiesz mi piwo?
Ta jasne i tak nie mam nic do robory-chłopak olpodaje mi drobne a ja podążam w stronę budki
-Hey lala coś ty się tak wystawiła, to nie rewia mody-ignoruje docinki i idę dalej
Z zakupionym napojem chcę wrócić na miejsce lecz przeszkadza mi w tym umiensniony tors na, którego wylewam zawartość palastikowego kubka
-Najmocniej Pana przepraszam, to było niechcący - pocieram chusteczką plamę
-Spokojnie, nic się nie stało-uspokaja mnie mężczyzna śmiejąc się
-Ale...-podnoszę głowę i widzę Leona?!
Co on tu robi?!
Super, jescze jego mi tu brakowało
-Violetta?! Co ty tu robisz?!-to samo pytanie mogę zadać tobie
-Ja... Yyy... Jestem na randce-wypalam bez chwili zastanowienia
Idiotka!
-Na meczu, w takim stroju ?-śmieje się, patrząc na mój ubiór
-Szczere mówiąc wyglądasz cudownie-moje poliki zaczynają przybierać różowego koloru
-Violetta? Ileż można kupować jedno piwo-ocho kłopoty nadchodzą
-Przepraszam że się wtrącam, ale jesteś z dziewczyną na randce i każesz jej przynosić piwo?-serio Leon? Jeszcze ty?
-A ty tak wogule kim jesteś ?!
-Leon, przyjaciel Violetty-uśmiecha się zwycięsko do Chrisa
Hey!
Tak oto tak głupi rozdział
Zostawię to bez komentarza...
poniedziałek, 10 października 2016
Rozdział 5 "Zakupy"
Jest ktoś jescze na tym blogu?😳
Po wczorajszej nieudanej kolacji, Lu postanowiła wyciągnąć mnie na zakupy
Po godzinnym błaganiu, w końcu się zgodziłam
Nasze zakupy polegały na tym że chodziłyśmy od sklepu do sklepu, a wychodząc z jednego w ręku miałyśmy po 5 toreb
I tak w kółko, przez 3 godziny
Po skończonych zakupach udałyśmy się do pobliskiego Starbucks'a
Siedząc przy stoliku mojej ulubionej kawiarni rozmyślałam o wczorajszym dniu
Przejął się?
Niby co go obchodzi jakaś dziewczyna, którą zna dopiero kilka dni
Może jednak poczucie winy?
Moje przemyślenia przerwał kelner, który zapisywał na swoim notesiku zamówienie Lu
-A ty Vilu?
-Yyy... Co?-patrzę na Lu z przymrużeniem
-Co zamawiasz?-śmieje się krótko
-Poproszę ciasto kokosowe i do tego... Latte -odpowiadam po chwili
Patrzę chwilę na kelnera, który kończy zapisywać tym razem moje zamówienie
Jasne blond włosy, raz podkręcane, raz proste padające na jego smukłą twarz
Jednak nie ma tego czegoś
Odchodząc puscza do mnie oczko
-Spodobałaś się mu-śmieje się Lu kiedy mój wzrok odwracam spowrotem w jej stronę
-Coo? Co ty, on nie jest w moim typie-odpowiadam blondynce
-Verdas lepszy-tym razem myślę że się przesłyszałam
Patrzę na nią z niedowierzaniem, a ta na widok mojego wyrazu twarzy wybucha śmiechem
Dzięki temu wzrok ludzi w całym pomieszczeniu jest zwrócony na nas
W naszą stronę podąża ten sam kelner z naszym zamówieniem
Już po chwili mam przed sobą swoje ulubione ciasto kokosowe i do tego gorące latte w porcelanowej filiżance
Chwilę napawam się cudownym zapachem ciasta, lecz długo nie wytzymuję bo mam go już w ustach
Delektując się ciastem zauważam małą, zieloną karteczkę
Pozwoli biorę karteczkę i odczytuję co na niej widnieje
Umowisz się ze mną?
Mój wzrok podąża na kelnera, który przed chwilą jeszcze tu stał, posyła w moją stronę uśmiech, który odwzajemniam
Zbierając się podchodzi do mnie i omawiamy szczegóły spotkania
Podaję mu adres mojego zamieszkania i wychodzę razem z Lu ...
Po wczorajszej nieudanej kolacji, Lu postanowiła wyciągnąć mnie na zakupy
Po godzinnym błaganiu, w końcu się zgodziłam
Nasze zakupy polegały na tym że chodziłyśmy od sklepu do sklepu, a wychodząc z jednego w ręku miałyśmy po 5 toreb
I tak w kółko, przez 3 godziny
Po skończonych zakupach udałyśmy się do pobliskiego Starbucks'a
Siedząc przy stoliku mojej ulubionej kawiarni rozmyślałam o wczorajszym dniu
Przejął się?
Niby co go obchodzi jakaś dziewczyna, którą zna dopiero kilka dni
Może jednak poczucie winy?
Moje przemyślenia przerwał kelner, który zapisywał na swoim notesiku zamówienie Lu
-A ty Vilu?
-Yyy... Co?-patrzę na Lu z przymrużeniem
-Co zamawiasz?-śmieje się krótko
-Poproszę ciasto kokosowe i do tego... Latte -odpowiadam po chwili
Patrzę chwilę na kelnera, który kończy zapisywać tym razem moje zamówienie
Jasne blond włosy, raz podkręcane, raz proste padające na jego smukłą twarz
Jednak nie ma tego czegoś
Odchodząc puscza do mnie oczko
-Spodobałaś się mu-śmieje się Lu kiedy mój wzrok odwracam spowrotem w jej stronę
-Coo? Co ty, on nie jest w moim typie-odpowiadam blondynce
-Verdas lepszy-tym razem myślę że się przesłyszałam
Patrzę na nią z niedowierzaniem, a ta na widok mojego wyrazu twarzy wybucha śmiechem
Dzięki temu wzrok ludzi w całym pomieszczeniu jest zwrócony na nas
W naszą stronę podąża ten sam kelner z naszym zamówieniem
Już po chwili mam przed sobą swoje ulubione ciasto kokosowe i do tego gorące latte w porcelanowej filiżance
Chwilę napawam się cudownym zapachem ciasta, lecz długo nie wytzymuję bo mam go już w ustach
Delektując się ciastem zauważam małą, zieloną karteczkę
Pozwoli biorę karteczkę i odczytuję co na niej widnieje
Umowisz się ze mną?
Mój wzrok podąża na kelnera, który przed chwilą jeszcze tu stał, posyła w moją stronę uśmiech, który odwzajemniam
Zbierając się podchodzi do mnie i omawiamy szczegóły spotkania
Podaję mu adres mojego zamieszkania i wychodzę razem z Lu ...
Hey!
Jest tu ktoś?😯
Powracam z rozdziałami
Podoba się?
Bo według mnie to jest to beznadziejnie
Buziam😘
Tila❤
środa, 17 sierpnia 2016
Rozdział 4 "Dzięki"
Rozdział z dedykacją dla wszystkich;*
-Vilu... prosze zostań-chwyciła mnie za dłoń i kciukiem zaczeła gładzić jego wierzchnię
Pokręciłam przecząco głową puściłam jej dłoń i tak poprostu wyszłam do ogrodu
Siadłam na ławce obok basenu i swój wzrok skupiłam gwiazdach
-Dlaczego mnie zostawiliście?-łkałam
-Mamo dlaczego?-nagle zawiał zimny wiatr, co skutkiem było że na mojej skórze pojawiła
się gęsia skórka
Poczułam że na moich zmarzniętych ramionach pojawiła czyjaś marynarka, odwróciłam głowę w celu rozpoznania właściciela marynarki
-Trzymaj bo się przeziębisz-w cieniu rozpoznałam idealną twarz Verdasa
-Dzięki-szepnełam
-Wiesz ja nie...
-Nic się nie stało po prostu nie rozmawiajmy o ty okey?
-Ok-posłał ten jego uśmiech który uwielbia
-Wracajmy już bo robi się coraz zimniej?-przytaknełam skinieniem głowy i wstałam razem z sztynem
-Od razu gdy welam do kuchni podbiegła do mnie Lu
-Wszystko okey?-kurczę po jej minie stwierdzam że ją strasznie wystraszyłam
-Tak-posyłam jej ciepły uśmiech
Hejka!
Powracam ta tym blogu...
No ten....
Sory za błędy
Do next
Buziam;*
Tila
-Vilu... prosze zostań-chwyciła mnie za dłoń i kciukiem zaczeła gładzić jego wierzchnię
Pokręciłam przecząco głową puściłam jej dłoń i tak poprostu wyszłam do ogrodu
Siadłam na ławce obok basenu i swój wzrok skupiłam gwiazdach
-Dlaczego mnie zostawiliście?-łkałam
-Mamo dlaczego?-nagle zawiał zimny wiatr, co skutkiem było że na mojej skórze pojawiła
się gęsia skórka
Poczułam że na moich zmarzniętych ramionach pojawiła czyjaś marynarka, odwróciłam głowę w celu rozpoznania właściciela marynarki
-Trzymaj bo się przeziębisz-w cieniu rozpoznałam idealną twarz Verdasa
-Dzięki-szepnełam
-Wiesz ja nie...
-Nic się nie stało po prostu nie rozmawiajmy o ty okey?
-Ok-posłał ten jego uśmiech który uwielbia
-Wracajmy już bo robi się coraz zimniej?-przytaknełam skinieniem głowy i wstałam razem z sztynem
-Od razu gdy welam do kuchni podbiegła do mnie Lu
-Wszystko okey?-kurczę po jej minie stwierdzam że ją strasznie wystraszyłam
-Tak-posyłam jej ciepły uśmiech
Hejka!
Powracam ta tym blogu...
No ten....
Sory za błędy
Do next
Buziam;*
Tila
środa, 29 czerwca 2016
Rozdział 3 "Zgineli"
Rozdział dedykuję Kylie;*
-Dobry wieczór-odezwał się szatyn po czym odpowiedziałam tym samym
-Zapraszam do środka-uchyliłam szerzej drzwi i wskazałam gestem ręki na jadalnie
Jedliśmy w niezręczniej ciszy, którą postanowił przerwać szatyn o oczach jak szmaragdy
-Skąd jesteście?-zapytał odkładając szklankę z wodą na bok
-Z Buenos Aires-odprłam po chwili, widząc że szatyn podnosi pytająco prwi przygotowywałam się na kolejne pytanie z jego strony
-Pomimo tego że jesteście z BA bardzo dobrze znacie język angielski?
-Nasza babcia mieszka w Hollywood-wtrąciła Lu posyłając mi ciepły uśmiech, który odwzajemniłam
-No wszystko wyjaśnia-odparł zielinoki
-A wasi...-przerwałam mu
-Zgineli w wypadku samochodowym -odpowiedziałam a moje oczy momętalnie się zaszkliły przypominając sobie to wydarzenie
-Mamo ale wrócicie szybko prawda-zapytała mała dziewczynka przytulając się do swojej mamy
-Tak kochanie tylko załatwimy parę spraw, a wy z Ludmiłą macie być grzeczne i macie nie dokuczać pani Smith dobrze?
-Dobrze-odparła dziewczynka a po chwili na jej policzku znajdowały się usta kobiety
A za chwilę rodzice znikneli z jej pola widzenia
-Przepraszam ale muszę się przewietrzyć-odparłam nie powstrzymując już łez sspływających po policzkach
-Ja... ja bardzo przepraszam-dodał zmieszany nerwowo drapiąc się po karku...
Hejka!
Przychodzę do was z 3 rozdziałem
Taki smutny...
O przeszłości Vilu i Lu
Mam nadzieje że podoba się wam
Przepraszam za błędy
Do piątku;*
Buziam;;*
Tila
-Dobry wieczór-odezwał się szatyn po czym odpowiedziałam tym samym
-Zapraszam do środka-uchyliłam szerzej drzwi i wskazałam gestem ręki na jadalnie
Jedliśmy w niezręczniej ciszy, którą postanowił przerwać szatyn o oczach jak szmaragdy
-Skąd jesteście?-zapytał odkładając szklankę z wodą na bok
-Z Buenos Aires-odprłam po chwili, widząc że szatyn podnosi pytająco prwi przygotowywałam się na kolejne pytanie z jego strony
-Pomimo tego że jesteście z BA bardzo dobrze znacie język angielski?
-Nasza babcia mieszka w Hollywood-wtrąciła Lu posyłając mi ciepły uśmiech, który odwzajemniłam
-No wszystko wyjaśnia-odparł zielinoki
-A wasi...-przerwałam mu
-Zgineli w wypadku samochodowym -odpowiedziałam a moje oczy momętalnie się zaszkliły przypominając sobie to wydarzenie
-Mamo ale wrócicie szybko prawda-zapytała mała dziewczynka przytulając się do swojej mamy
-Tak kochanie tylko załatwimy parę spraw, a wy z Ludmiłą macie być grzeczne i macie nie dokuczać pani Smith dobrze?
-Dobrze-odparła dziewczynka a po chwili na jej policzku znajdowały się usta kobiety
A za chwilę rodzice znikneli z jej pola widzenia
-Przepraszam ale muszę się przewietrzyć-odparłam nie powstrzymując już łez sspływających po policzkach
-Ja... ja bardzo przepraszam-dodał zmieszany nerwowo drapiąc się po karku...
Hejka!
Przychodzę do was z 3 rozdziałem
Taki smutny...
O przeszłości Vilu i Lu
Mam nadzieje że podoba się wam
Przepraszam za błędy
Do piątku;*
Buziam;;*
Tila
niedziela, 26 czerwca 2016
Rozdział 2 "Wpadłaś Verdasowi w oko"
Dedykacja dla Gabrieli Górniak
-Jestem Violetta-witam się z przystojnymi szatynami
-A ja Federico, a to...-przerwał mu podchodząc bliżej mnie
-Leon Verdas-musną swoimi rozgrzanymi ustami moją dłoń
-Ludmiła-pisneła swoim piskliwym głosikiem, podając Leonowi dłoń w celu jej ucałowamia, lecz on tylko ją uścisną
-Coś widzę Vilu że wpadłaś Verdasowi w oko-mówiła idąc w moją stronę z szklanką wody
-Dzięki-podziękowałam jej po tym jak podała mi wodę i upiłam dość spory łyk
-A ty Federico-bąknełam odstawiając puste naczynie na stolik obok kanapy
-Naprawdę? Nawet przystojny ten Federico-dodał bawiąc się swoimi blond włosami
-Wiesz Violetta...-o nie co ona kąbinuje? Nigdy nie urzywa mojego pełnego imienia, chyba że coś przeskrobała
-Zaprosiłam dzisiaj na kolacje Leona i Frderica-otworzyłam szeroko oczy niedowierzając że zrobiła to nie informując mnie o tym wcześniej
-Lud...-przerwała mi
-Masz 15 minut na wyszykowanie-powiedziała szybko i odeszła
Mam na sobie pudrową sukienkę od Chanel i w tym samym kolorze szpilki
Ostatni raz przejeżdżam błyszczykiem po moich ustach i jestem gotowa
Mój strój jest dopełniony lekkim makijażem
Po chwili dociera do mnie dzwonek do drzwi i słyszę krzyk Lu z drugiego pokoju
Idę korytarzem wprost do drzwi, słyszę stukanie moich szpilek o białe płytki na co na mojej twarzy wkrada się lekki uśmiech
Po otwarcou drzwi ukazują mi się dwaj męszczyźni...
Hejka!
Jak widzicie mamy tu dwujeczkę
Mam nadzieje że wam się podoba
Przepraszam jeśli wystąpią błędy
Do wtorku
Buziam;*
Tila
-Jestem Violetta-witam się z przystojnymi szatynami
-A ja Federico, a to...-przerwał mu podchodząc bliżej mnie
-Leon Verdas-musną swoimi rozgrzanymi ustami moją dłoń
-Ludmiła-pisneła swoim piskliwym głosikiem, podając Leonowi dłoń w celu jej ucałowamia, lecz on tylko ją uścisną
-Coś widzę Vilu że wpadłaś Verdasowi w oko-mówiła idąc w moją stronę z szklanką wody
-Dzięki-podziękowałam jej po tym jak podała mi wodę i upiłam dość spory łyk
-A ty Federico-bąknełam odstawiając puste naczynie na stolik obok kanapy
-Naprawdę? Nawet przystojny ten Federico-dodał bawiąc się swoimi blond włosami
-Wiesz Violetta...-o nie co ona kąbinuje? Nigdy nie urzywa mojego pełnego imienia, chyba że coś przeskrobała
-Zaprosiłam dzisiaj na kolacje Leona i Frderica-otworzyłam szeroko oczy niedowierzając że zrobiła to nie informując mnie o tym wcześniej
-Lud...-przerwała mi
-Masz 15 minut na wyszykowanie-powiedziała szybko i odeszła
Mam na sobie pudrową sukienkę od Chanel i w tym samym kolorze szpilki
Ostatni raz przejeżdżam błyszczykiem po moich ustach i jestem gotowa
Mój strój jest dopełniony lekkim makijażem
Po chwili dociera do mnie dzwonek do drzwi i słyszę krzyk Lu z drugiego pokoju
Idę korytarzem wprost do drzwi, słyszę stukanie moich szpilek o białe płytki na co na mojej twarzy wkrada się lekki uśmiech
Po otwarcou drzwi ukazują mi się dwaj męszczyźni...
Hejka!
Jak widzicie mamy tu dwujeczkę
Mam nadzieje że wam się podoba
Przepraszam jeśli wystąpią błędy
Do wtorku
Buziam;*
Tila
piątek, 24 czerwca 2016
Rozdział 1 "A walić mecz"
~Czasami jedno spojrzenie jest więcej warte niż, 1000 komplemętów~ |
-Idę, idę-mówi wychodząc z łazienki
Jesteśmy na lotnisku, Lu wyporzyczyła samochód, który czeka na nas na parkingu, a ja chcę już być w domu
-To tu-wskazała niemały dom koło jakiejś olbrzymiej wili
-Obok nas mieszka sam Leon Verdas- pisneła zamykając a taczej trzasjając drzwiami samochodu
-No nie i znowu się zaczyna-mruknełam pod nosem
-Lu dobra już nie chcę nic słyszeć o tych rozpieszczonych gwiazdeczkach-dodałam zrezygnowana
-Leon pośpiesz się zaraz zaczyna się mecz-krzyczy Federico
-No już, już jesteśmy prawie
-O Leon patrz mamy nowe sąsiadki, nawet ładnie a szczrgulnie ta blądi-pokazuje mi dwie dzciewczyny targające walizki
-No Feduś wreszcie ci się ktoś podoba-zaśmiałem się
-To co z meczem?-pytam gdy wysiadamy z samochodu
-A walić mecz ja idę do mojej przyszłej dziewczyny-bąkną i podążył w strone dziewczyn
-Czekaj idę z tobą-krzyknełam za chłopakiem
-Cześć dziewczyny-powiedział
-Jestem Federico a to...-nie dała mu dokończyć i rzucił a się na mnie ta blondi
-Leon Verdas-wrzasneła
-Ludmiła uspokój się!-krzykneła brunetka
Jeny jaka ona śliczna
-Lu uspokój żeś się-wrzeszczę zdejmując ją z szatyna
Muszę powiedzieć że jest bardzo przystojny
-Dobra, dobra już-mruczy od niechcenia, odsuwając się od chłopaka
Jestem Violetta...
Hejka!
Witam was w pierwszym rozdziale na moim drugim blogu
Piersze spotkanie Leonetty
Ale nie cieszcie się
Jeszcze sobie poczekacie
Lu wariatka
Zakończenie roku szkolnego i wakcje!!
Mieliście pasek??
Ja tak :p
Do niedzieli
Buziam;*
Tila
czwartek, 23 czerwca 2016
Prolog
Ona--siedemnasto letnia zwykła dziewczyna mieszkająca w Buenos Aires z siostrą.
Jej siostra to Ludmiła, która szaleje za gwiazdorem Leonem Verdasem.
Niebawem dziewczy przeprowadzają się do Los Angeles.
Niedługo potem poznaje chłopaka.
On--Dwudziesto letni gwiazdor mieszkający w Los Angeles z rodzicami.
Ma najlepszego przyjaciela Federicai dziewczyne Lare z którą jest tylko dla sławy.
Niebawem pozna dziewczynę która odmieni jego dotychczasowe życie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)