niedziela, 23 października 2016

Rozdział 7 "Proszę"

Dedykacja dla Eva Eva


- Violetta idziemy - czuję na swoim nadgarstku dłoń Christiana
- Ona z tobą nigdzie nie idzie! - Leon wyrywa moją dłoń z ręki Christiana
Odwracam się i widzę że oczy Leona przybrały ciemnego koloru, a na jego szyi zaczęła pulsować żyła
Jak on słodko wygląda gdy się denerwuje...
Nie Violka STOP!
(To niżej już ma być normalną czcionką)
- A co ty masz do tego?! - krzyczy 
- Vilu idziemy - chwyta mnie za rękę i ciągnie w stronę wyjścia 
Po chwili czuję na swoim ramieniu dłoń, która z niesamowitą siłą odwraca mnie w drugą stronę 
- Nigdzie nie idziesz zostajesz ze mną! - warczy w moją stronę 
- Zostawcie mnie wszyscy! - krzyczę po czym wybiegam na zewnątrz 
Biegnąc po moich policzkach zaczynają toczyć się łzy odbijające się o chodnik 
W końcu przestaje wiedząc że jestem w odpowiedniej odległości od tamtego miejsca
- Dlaczego ja mam zawsze takiego pecha? - mówię do siebię dławiąc się łzami
Koło mnie zjawia się czarne BMW E90
Szyba się odsuwa i widzę smutną twarz Leona
- Vilu wsiadaj, bo zamarzniesz - prosi szatan
Faktycznie na mojej skórze pojawiła się "gęsia skórka" i cała się trzęse
- Nie! Daj mi spokój - warczę
- Vilu proszę - widzę na jego twarzy smutek, niepokój?
Ktoś się mną interesuje?
Wow!
- Nie Leon, to ja proszę - przyśpieszam kroku żeby jak najszybszej znaleźć się w domu
Nie chcę teraz z nikim rozmawiać
Znowu tego przeżywać
Szatyn zatrzymuje auto i wybiega z niego nie zamykając drzwi, chwyta mnie za nadgarstek i podciąga tak że odbijam się o jego umięśnioną klatkę piersiową, czuję woń jego cholernie drogich perfum od Prady
No tak przecież to Leon Verdas gwiazda Popu!
Pieniądze to dla niego nie problem
- Vilu proszę Cię - błaga unosząc mój podbródek do góry także widzi moje zapłakane oczy
- Leon ale ja... - nie kończę bo przerywa mi jego palcem który znalazł się na moich ustach
...

Hejooo
Tak otooo jest rozdział siódmy!
Jej!
Vilu ucieka przypomina jej się nieprzyjemna przeszłość  
Co się wydarzyło w przeszłości?
Dowiecie się w odpowiednim czasie 

Buziam😘
Tila

środa, 12 października 2016

Rozdział 6 "Mecz"

Dedykacja dla Szalonaa 
Zapraszam was również na mojego poprzedniego bloga KLIK

Ostatni raz przejeżdżam złotą  szminką po ustach, jeszcze poprawiam moją czarną sukienkę od Channel, która sięga mi do kolan
-I gotowe-myślę
Patrzę za zegar, wiszący nad moim łóżkiem, uświadamiam sobie że zaraz usłyszę pukanie do drzwi
Schodzę na dół a tam już czeka na mnie Lu
-Ślicznie wyglądasz-jej komplement wywołuje na mojej twarzy pojawiają się rumieńce
Szybko podążam w jej stronę i wtulam się jak w misia
Jednak po chwili słyszę pukanie do drzwi
Podchodzę otwieram a w nich stoi Christopher
Patrzę na niego że zdziwieniem, ponieważ jest ubrany w luźny dres a do tego ciemne dżinsy
Witamy się buziakiem w policzek i wchodzimy
Po jego wyglądzie sądzę że nie będzie to kolacja przy świecach


Dojeżdżamy na miejsce, blondyn okrąża auto,
otwiera drzwi, wystawia rękę, którą chwytam
Rozglądam się i orientuję się że jesteśmy na parkingu stadionu
-Yyy... Możesz mi powiedzieć gdzie idziemy?-pytam zdezorientowana
-Jak to gdzie, na mecz!-śmieje się, na co odpowiadam mu sztucznym uśmiechem
-I według Ciebie to jest randka?
-No... tak, a co?-odpowiada zmieszany
-Nie nic-patrzę się na niego i szczerze jak idiotka
-No to chodźmy-ciągnie mnie za rękę w stronę głównego wejścia
Przechodząc przez pomieszczenie główne czuję woń alkoholu, co skutkuje że jest mi nie dobrze

Super wiedziałam, no bo jakim cudem mógłby być to normalny chłopak?
Tak, do Castillo ma zawsze pecha w związkach
Mój były zdradziła mnie na lewo i prawo
Poprzedni tak samo
A ten?!
Według niego romantyczna randka to jest oglądanie meczu
Moje przemyślenia przerywa sprzedawca orzeszków, właśnie dlatego nienawidzę chodzić na mecze
-Orzeszki! Orzeszki! Orzeszki!-w końcu nie wytrzymuje i drę się jak idiotka
-Człowieku pojmij że nikt nie chce tych zasranych orzeszków!-zdziwiony chłopak odchodzi a ja spowrotem siadam na swoje miejsce, powodując się że każdy się na mnie patrzy
-Hey Vilu, pójdziesz i przyniesiesz mi piwo?
Ta jasne i tak nie mam nic do robory-chłopak olpodaje mi drobne a ja podążam w stronę budki
-Hey lala coś ty się tak wystawiła, to nie rewia mody-ignoruje docinki i idę dalej
Z zakupionym napojem chcę wrócić na miejsce lecz przeszkadza mi w tym umiensniony tors na, którego wylewam zawartość palastikowego kubka
-Najmocniej Pana przepraszam, to było niechcący - pocieram chusteczką plamę
-Spokojnie, nic się nie stało-uspokaja mnie mężczyzna śmiejąc się
-Ale...-podnoszę głowę i widzę Leona?!
Co on tu robi?!
Super, jescze jego mi tu brakowało
-Violetta?! Co ty tu robisz?!-to samo pytanie mogę zadać tobie
-Ja... Yyy... Jestem na randce-wypalam bez chwili zastanowienia
Idiotka!
-Na meczu, w takim stroju ?-śmieje się, patrząc na mój ubiór
-Szczere mówiąc wyglądasz cudownie-moje poliki zaczynają przybierać różowego koloru
-Violetta? Ileż można kupować jedno piwo-ocho kłopoty nadchodzą
-Przepraszam że się wtrącam, ale jesteś z dziewczyną na randce i każesz jej przynosić piwo?-serio Leon? Jeszcze ty?
-A ty tak wogule kim jesteś ?!
-Leon, przyjaciel Violetty-uśmiecha się zwycięsko do  Chrisa

Hey!
Tak oto tak głupi rozdział 
Zostawię to bez komentarza...

poniedziałek, 10 października 2016

Rozdział 5 "Zakupy"

Jest ktoś jescze na tym blogu?😳

Po wczorajszej nieudanej kolacji, Lu postanowiła wyciągnąć mnie na zakupy
Po godzinnym błaganiu, w końcu się zgodziłam
Nasze zakupy polegały na tym że chodziłyśmy od sklepu do sklepu, a wychodząc z jednego w ręku miałyśmy po 5 toreb
I tak w kółko, przez 3 godziny
Po skończonych zakupach udałyśmy się do pobliskiego Starbucks'a
Siedząc przy stoliku mojej ulubionej kawiarni rozmyślałam o wczorajszym dniu
Przejął się?
Niby co go obchodzi jakaś dziewczyna, którą zna dopiero kilka dni
Może jednak poczucie winy?
Moje przemyślenia przerwał kelner, który zapisywał na swoim notesiku zamówienie Lu
-A ty Vilu?
-Yyy... Co?-patrzę na Lu z przymrużeniem
-Co zamawiasz?-śmieje się krótko
-Poproszę ciasto kokosowe i do tego... Latte -odpowiadam po chwili
Patrzę chwilę na kelnera, który kończy zapisywać tym razem moje zamówienie
Jasne blond włosy, raz podkręcane, raz proste padające na jego smukłą twarz
Jednak nie ma tego czegoś
Odchodząc puscza do mnie oczko
-Spodobałaś się mu-śmieje się Lu kiedy mój wzrok odwracam spowrotem w jej stronę
-Coo? Co ty, on nie jest w moim typie-odpowiadam blondynce
-Verdas lepszy-tym razem myślę że się przesłyszałam
Patrzę na nią z niedowierzaniem, a ta na widok mojego wyrazu twarzy wybucha śmiechem
Dzięki temu wzrok ludzi w całym pomieszczeniu jest zwrócony na nas
W naszą stronę podąża ten sam kelner z naszym zamówieniem
Już po chwili mam przed sobą swoje ulubione ciasto kokosowe i do tego gorące latte w porcelanowej filiżance
Chwilę napawam się cudownym zapachem ciasta, lecz długo nie wytzymuję bo mam go już w ustach
Delektując się ciastem zauważam małą, zieloną karteczkę
Pozwoli biorę karteczkę i odczytuję co na niej widnieje

Umowisz się ze mną?

Mój wzrok podąża na kelnera, który przed chwilą jeszcze tu stał, posyła w moją stronę uśmiech, który odwzajemniam
Zbierając się podchodzi do mnie i omawiamy szczegóły spotkania
Podaję mu adres mojego zamieszkania i wychodzę razem z Lu ...


Hey!
Jest tu ktoś?😯
Powracam z rozdziałami 
Podoba się?
Bo według mnie to jest to beznadziejnie 

Buziam😘
Tila❤